— Czy wśród podobnych łachów powinna żyć piękna pani Hulot? rzekł.
I pokazał starą lampę, pająka o wytartych złoceniach, zużyty dywan, słowem strzępy dawnej świetności, które z tego wielkiego biało-czerwono-złotego salonu czyniły niby trupa świetności Cesarstwa.
— Cnota, panie Crevel, błyszczy w tem wszystkiem. Nie mam ochoty zdobyć wspaniałego urządzenia, czyniąc z tej piękności którą chcesz we mnie widzieć, wilcze paści, pułapkę na talary!
Kapitan zagryzł wargi poznając wyrazy któremi dopiero co napiętnował chciwość Józefy.
— I dla kogo ta wytrwałość? rzekł.
W tej chwili, baronowa doprowadziła ex-olejkarza aż do drzwi.
— Dla rozpustnika!... dodał z gestem cnotliwego milionera.
— Gdyby pan miał słuszność, stałość moja miałaby pewną zasługę, oto wszystko.
Opuściła kapitana skłoniwszy mu się owym gestem którym pozbywamy się natręta i obróciła się zbyt szybko aby go widzieć przybierającego ostatni raz ulubioną pozę. Poszła otworzyć drzwi które wprzód pozamykała, i nie mogła dojrzeć gestu pogróżki jakim Crevel ją pożegnał. Szła dumnym, szlachetnym krokiem, niby męczennica w Colosseum. Ale siły jej wyczerpały się; bliska omdlenia osunęła się w niebieskim buduarze na kanapkę i tak z oczyma utkwionemi w nawpół rozwaloną altankę, gdzie zastygła córka jej szczebiotała z kuzynką Bietką.
Od pierwszych dni małżeństwa aż do tej chwili, baro-
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/54
Ta strona została skorygowana.