kapelusz, jakąś modnie skrojoną suknię, natychmiast Bietka przerabiała je w domu na swój sposób, i psuła je sporządzając kostjum trącący modą Cesarstwa i dawnym jej strojem lotaryńskim. Trzydziestofrankowy kapelusz stawał się cudakiem a suknia szmatą. Na tym punkcie Bietka była uparta jak muł; chciała się podobać sobie samej i uważała że tak jest śliczna; podczas gdy to przeobrażenie, harmonijne w tem że czyniło z niej starą pannę od stóp aż do głowy, robiło ją tak śmieszną, iż przy najlepszych chęciach nikt nie mógłby jej zaprosić w dnie uroczystych przyjęć.
To uparte, kapryśne, niepodległe usposobienie, niewytłómaczona dzikość tej dziewczyny, której baron czterokrotnie znajdował jakieś partje (urzędnika ze swego departamentu, majora, dostawcę wojskowego i pensjonowanego kapitana) i która odmówiła ręki bardzo bogatemu później smuklerzowi, zyskały jej przydomek Kozy, dawany jej żartem przez barona. Ale przydomek ten odpowiadał jedynie zewnętrznym dziwactwom, owym odrębnościom jakie wszyscy dostrzegamy w sobie wzajem w życiu społecznem. Bystry spostrzegacz dojrzałby w Bietce cech okrucieństwa tkwiącego w klasie wieśniaczej. Była to zawsze owa dziewczyna, która chciała urwać nos kuzynce, i która, gdyby nie nabrała rozsądku, zabiłaby ją może w ataku zazdrości. Jedynie znajomość praw i świata powściągała w niej ową naturalną chyżość, z jaką wieśniacy, tak samo jak dzicy, przechodzą od uczucia do czynu. Na tem polega może cała różnica dzieląca dziecię natury od człowieka cywilizowanego. Dziki ma jedynie uczucia, człowiek cywilizowany ma
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/71
Ta strona została skorygowana.