Śmiechy Hortensji miały w tej chwili źródło w tryumfie odniesionym nad uporem kuzynki Bietki. Wydarła jej wyznanie, o które męczyła ją od trzech lat. Chociażby stara panna była najbardziej skryta, jest uczucie które zawsze przerwie jej milczenie, a niem jest: próżność! Od trzech lat, Hortensja, która stała się niezmiernie ciekawa w pewnych kwestjach, oblegała kuzynkę pytaniami, oddychającemi zresztą zupełną niewinnością, chciała się dowiedzieć czemu Bietka nie wyszła za mąż. Hortensja, która znała historję pięciu odrzuconych konkurentów, ułożyła sobie mały romans, pomawiała kuzynkę Bietkę o jakąś sekretną miłość, z czego wynikła ta wesoła wojna. Mówiąc o sobie i o kuzynce, Hortensja mawiała „My panienki“. Bietka odpowiedziała kilka razy żartobliwie: „Któż ci powiada, że ja nie mam swego chłopca?“ Odtąd, kochanek kuzynki Bietki, prawdziwy lub fałszywy, stał się przedmiotem niewinnych drwin. Tak więc, po dwóch latach tej wojenki, za ostatnią bytnością Bietki, pierwszem słowem Hortensji było:
— Jak się miewa twój chłopiec?
— Nieźle, odparła; biedaczek, zawsze trochę niedomaga.
— Taki delikatny? spytała baronowa śmiejąc się.
— Oczywiście, jak blondyn... Taka cyganicha jak ja może kochać tylko blondyna, bladego jak księżyc.
— Ale kto to jest? co robi? rzekła Hortensja. Czy to książę?
— Książę dłuta, jak ja królowa igły. Czyż biedną dziewczynę jak ja może pokochać właściciel domu z fron-
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/73
Ta strona została skorygowana.