Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

szczęściu chętniebym pomyślał, gdyż ona dałaby mi je z pewnością.
Kiedy nieznajoma znalazła się w sieni wiodącej do frontowych schodów, spojrzała z pod oka, nie odwracając się prawie, ku bramie i ujrzała barona przykutego do miejsca podziwem, pożeranego pragnieniem i ciekawością. Jestto niby kwiat którym każda Paryżanka oddycha z rozkoszą kiedy go spotka na drodze. Są kobiety przywiązane do swych obowiązków, cnotliwe i ładne, które wracają do domu dość kwaśno, kiedy nie zbiorą swego bukiecika w czasie przechadzki.
Młoda kobieta szybko wbiegła na schody. Niebawem otwarło się okno na drugiem piętrze, i ukazała się ona, ale w towarzystwie jakiegoś pana, którego łysina i niezbyt srogie spojrzenie zwiastowało męża.
— Cóż to za sprytne i przemyślne stworzonka!... pomyślał baron; w ten sposób pokazuje mi gdzie mieszka! To mi trochę za ostro, zwłaszcza w tej dzielnicy: miejmy się na baczności!
Wsiadając do milorda, baron podniósł głowę; wówczas mąż i żona cofnęli się szybko, jakgdyby jego twarz podziałała na nich podobnie jak mitologiczna głowa Meduzy.
— Możnaby przypuścić że mnie znają, pomyślał baron. Wtedy wszystko stałoby się jasne.
W istocie, kiedy powóz skręcał w ulicę du Musée, baron wychylił się aby ujrzeć nieznajomą i znalazł ją z powrotem przy oknie. Zawstydzona, że ją zaskoczono na oglądaniu budki powozu pod którą siedział jej wielbiciel, młoda kobieta cofnęła się żywo wstecz.