Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/97

Ta strona została skorygowana.

dzień. Ten ohydny pokój, gdzie wszystko było rozwłóczone, gdzie stare skarpetki wisiały na włosianych zakurzonych krzesłach, zwiastował człowieka któremu dom jest obojętny, który żyje na mieście, w szulerni, w kawiarni lub gdzieindziej.
Pokój pani stanowił wyjątek z plugawego niechlujstwa jakie panowało w reszcie mieszkania, gdzie firanki były wszędzie żółte od kurzu i dymu, gdzie dziecko, najwidoczniej bez opieki, rozkładało wszędzie swoje zabawki. Sypialnia i gotowalnia Walerji, położone w skrzydle łączącem front z oficyną, wykwintnie obite perkalikiem, z palisandrowemi meblami, gustownym dywanem, pachniały ładną kobietą i, powiedzmy, niemal kobietą na utrzymaniu. Na aksamitnym obramieniu kominka wznosił się zegar modnego wówczas kształtu. Była tam dość dobrze zaopatrzona etażerka oraz żardiniery z chińskiej porcelany na bogatych podstawach. Łóżko, tualeta, szafka lustrzana, kozetka, nieodzowne drobiazgi świadczyły o starannym doborze lub o czujności na kaprysy mody.
Mimo że to wszystko, pod względem bogactwa i wykwintu, było trzeciorzędne, mimo że wszystko liczyło już trzy lata, nawet dandys nie mógłby tutaj nic przyganić, chyba to że ten zbytek trącił nieco mieszczaństwem. Brakowało tam zupełnie sztuki, dystynkcji, płynących z rzeczy które smak umie sobie przyswoić. Doktór nauk społecznych odgadłby kochanka z paru kosztownych cacek, które mogły pochodzić jedynie od tego półboga zawsze nieobecnego a zawsze obecnego w domu zamężnej kobiety.
Obiad, do którego zasiedli mąż, żona i dziecko, ten