obiad spóźniony o cztery godziny, objaśniłby przesilenie finansowe, jakie przechodziła ta rodzina; stół bowiem jest najpewniejszym termometrem majątkowym paryskiego domu. Fasolowa zupa z włoszczyzną, kawałek cielęciny z kartoflami, podlany wodnistym sosem, talerz fasoli, trochę wiśni pośledniego gatunku, wszystko podane i spożywane na wyszczerbionych talerzach i półmiskach, brzydkiemi sztućcami imitującemi srebro, byłże to obiad godny tej ślicznej kobiety? Baron byłby zapłakał gdyby był tego świadkiem. Poczerniałe karafki nie mogły zamaskować mętnego koloru wina branego na litry w narożnym sklepiku. Serwety były używane od tygodnia. Słowem wszystko zdradzało nędzę bez godności, niedbałość o rodzinę zarówno u męża jak u żony. Najlichszy obserwator powiedziałby sobie na ich widok, że te dwie osoby doszły do smutnego momentu, gdzie konieczność życia każe uciekać się do szczęśliwego szelmostwa.
Pierwsze zdanie zwrócone przez Walerję do męża wytłómaczy zresztą spóźnienie obiadu, który istnienie swoje zawdzięczał zapewne interesownemu oddaniu kucharki.
— Samanon nie chce twoich weksli inaczej niż na pięćdziesiąt procent, i żąda jako rękojmi zabezpieczenia na pensji.
Nędza, utajona jeszcze u dyrektora departamentu i mająca za parawan dwadzieścia cztery tysiące pensji nie licząc gratyfikacji, doszła u urzędnika do ostatniego okresu.
— Wzięłaś mojego dyrektora, rzekł mąż spoglądając na żonę.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/98
Ta strona została skorygowana.