wodzenia, tak podstępnie wysunięta przez Crevela, który chciał jedynie przejrzyć tajemnice Adeliny, aby się z nich śmiać z Walerją.
— Och! zrobię wszystko! wykrzyknęła nieszczęśliwa kobieta. Sprzedam się... stanę się, jeżeli trzeba, panią Marneffe...
— To pani niełatwo przyjdzie, odparł Crevel. Walerja, to jest cud w swoim rodzaju. Moja paniusiu, dwadzieścia pięć lat cnoty, to zawsze wyłazi, jak źle leczona choroba. A twoja cnota mocno tu zapleśniała, moje dziecko. Ale zobaczysz, jak bardzo cię kocham. Zrobię, że będziesz miała swoich dwieście tysięcy franków.
Adelina chwyciła rękę Crevela, położyła ją sobie na sercu, nie mogąc wyrzec słowa; łza radości zwilżyła jej powieki.
— Och, czekaj pani! to jeszcze nie załatwione! Ja jestem sobie dobry chłopiec, umiejący żyć, bez przesądów, wyłożę pani tedy wszystko po dobremu. Chcesz pani robić jak Walerja, ślicznie. Ale to nie wystarcza, trzeba frajera, fundatora, słowem Hulota. Znam pewnego ex-kupca, który zrobił majątek sprzedając (co tu owijać w bawełnę) pończochy. Niebożę jest posłem, człowiek próżny i głupi; żyjąc het na prowincji pod pantoflem swojej magnifiki, uchował się w zupełnej nieświadomości paryskiego zbytku i rozkoszy. Beauvisage (nazywa się Beauvisage) jest milionerem, i dałby — jak ja, moja mała, trzy lata temu — sto tysięcy talarów za miłość kobiety z towarzystwa... Tak, dodał w przeświadczeniu że dobrze zrozumiał gest jaki uczyniła Adelina, zazdrosny jest o mnie, widzisz kochanie!... tak, zazdrosny o moje
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/117
Ta strona została skorygowana.