wiła trzech gości razem, pewna iż będzie przedmiotem ich rozmów lub też ich tajemnych myśli. Sama dopilnowała przystrojenia salonu; rozmieściła na widoku te przemiłe cacka, które wydaje Paryż (żadne inne miasto nie zdoła ich wytworzyć!), zdradzające obecność kobiety i zwiastujące ją niejako: suweniry ujęte w emalię i wyhaftowane perłami, czarki pełne prześlicznych pierścionków, arcydzieła sewrskie lub saskie z wykwintnym smakiem oprawne przez Florenta i Chanora, posążki, albumy, wszystkie te graciki kosztujące szalone sumy, które zamawia u fabrykantów miłość w swoim pierwszym szale lub na ostatnie pojednanie. Walerja była zresztą upojona powodzeniem. Przyrzekła Crevelowi zostać jego żoną, jeżeli Marneffe umrze; otóż rozkochany Crevel przelał na nazwisko Walerji Fortin dziewięć tysięcy franków renty, owoc swoich zysków w kolei żelaznej z ostatnich trzech lat, wszystko co mu przyniosły owe trzysta tysięcy franków ofiarowywane niegdyś baronowej Hulot. Tak więc, Walerja posiadała trzydzieści dwa tysiące franków renty. Ale Crevelowi wymknęła się obietnica o wiele poważniejsza niż ta ofiara. W upojeniu namiętności, w jakiem jego księżniczka (dawał to miano pani de Marneffe, aby dopełnić swoich złudzeń) zanurzyła go od drugiej do czwartej — tego dnia Walerja przeszła sama siebie — zapragnął umocnić wierność jej perspektywą ładnego pałacyku, który lekkomyślny przedsiębiorca wybudował dla siebie przy ulicy Barbette i który miano wystawić na sprzedaż. Walerja już widziała siebie w tym ślicznym pałacyku, we własnym powozie!
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/13
Ta strona została skorygowana.