szałek, „jedynie on i jego ludzie potrafią przełknąć ten kąsek.“ Przybywamy. Ostatni generał, który się cofał z pod mostu, zatrzymuje Hulota pod ogniem i zagradzając nam, tłómaczy mu jak się brać do rzeczy. „Nie trzeba mi rad, ale miejsca aby przejść“, rzekł spokojnie pułkownik przebywając most na czele swojej kolumny. Potem, trrrach! trzydzieści armat wali prosto w nas...
— A, do kroćset djabłów! wykrzyknął robotnik, musiało tam naprzetrącać kulasów!
— Gdybyś go był słyszał, jak ja, wymawiającego spokojnie te słowa, kłaniałbyś się temu człowiekowi aż do ziemi! To nie takie głośne jak most Arcole, ale może jeszcze piękniejsze. I przybyliśmy z Hulotem biegiem pod baterje. Cześć tym, którzy tam padli! rzekł oficer zdejmując kapelusz. Kajzerlichy zgłupieli. Toteż cesarz mianował hrabią starowinę którego tu widzisz; uczcił nas wszystkich w osobie naszego wodza, a ci nowi dobrze zrobili że go zrobili marszałkiem.
— Niech żyje marszałek! krzyknął robotnik.
— Och, możesz sobie krzyczyć ile chcesz! marszałek ogłuchł, za wiele słyszał armat.
Anegdota ta może dać miarę szacunku, jaki inwalidzi żywili dla generała Hulot, któremu jego nieugięte przekonania republikańskie jednały sympatję całej dzielnicy.
Zgryzota trawiąca tę duszę tak spokojną, czystą, szlachetną, miała coś głęboko smutnego. Baronowa mogła jedynie kłamać i z całą zręcznością kobiety kryć przed szwagrem okropną prawdę. W czasie tego nieszczęsnego poranku, marszałek, który, jak wszyscy starzy ludzie, mało sypiał, wydobył z Bietki prawdę o położeniu brata,
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/131
Ta strona została skorygowana.