Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/136

Ta strona została skorygowana.

naszą administrację, która aż dotąd była najczystszą w Europie!... I to dla dwustu tysięcy franków i dla łajdaczki!... krzyknął marszałek straszliwym głosem. Jesteś pan Radcą Stanu, a prosty żołnierz, który sprzeda sprzęty pułkowe, karany jest śmiercią. Oto co mi raz opowiadał pułkownik Pourin z drugiego pułku lansjerów. W Saverne, jeden z jego ludzi zakochał się w dziewczynie alzackiej której się zachciało szala; szelma dokonała tego, że biedny lansjer, który właśnie miał zostać wachmistrzem, po dwudziestu latach nieskazitelnej służby, sprzedał pułkowe rzeczy aby kupić ten szal. Czy wiesz pan, panie baronie d‘Ervy, co zrobił ten lansjer? potłukł na miazgę szybę i zjadł ją, poczem, w jedenaście godzin, umarł w szpitalu... Postaraj się pan umrzeć na jaką apopleksję, abyśmy ci mogli ocalić honor...
Baron spojrzał błędnemi oczyma na starego wojaka; marszałek zaś, widząc ten wzrok znamionujący tchórza, zaczerwienił się, oko mu zabłysło.
— Czyżbyś mnie książę opuścił?... wyjąkał Hulot.
W tej chwili marszałek Hulot, dowiedziawszy się że minister jest sam na sam z jego bratem, pozwolił sobie wejść; i, jak zwykle głusi, poszedł prosto na księcia.
— Och! zawołał bohater kampanii polskiej, wiem poco przychodzisz, stary kolego!... Ale wszystko na nic...
— Na nic?... powtórzył marszałek Hulot, który usłyszał tylko to słowo.
— Tak, przychodzisz wstawiać się za bratem; ale wiesz ty, czem jest twój brat?
— Mój brat? spytał głuchy.