— Tak, krzyknął marszałek, to sk....syn niegodny ciebie!...
I gniewny marszałek strzelił z oczu piorunującem spojrzeniem, które, podobnie jak wzrok Napoleona, kruszyło wole i mózgi.
— Łżesz, Cottin! odparł marszałek Hulot, który zbladł. Rzuć swoją laskę, jak ja rzucam moją!... jestem na twoje rozkazy.
Książę podszedł wprost do starego kamrata, popatrzył nań bystro i rzekł mu w ucho ściskając go za rękę:
— Jesteś mężczyzną?
— Przekonasz się.
— A więc, trzymaj się ostro! chodzi o to aby znieść największe nieszczęście, które ci się mogło zdarzyć.
Książę obrócił się, wziął ze stołu papiery, podał je marszałkowi Hulot krzycząc:
— Czytaj!
Hrabia Forzheim odczytał następujący list leżący na wierzchu:
Do Jego Excelencji pana prezydenta ministrów.
„Kochany książę, mamy na karku bardzo brzydką sprawę, jak się o tem przekonasz z załączonych aktów.
„Mówiąc w streszczeniu, baron Hulot d‘Ervy wysłał do Oranu swego wuja poto aby szachrował zbożem i furażem; za wspólnika przydał mu magazyniera. Ten magazynier wyśpiewał wszystko aby ocalić skórę i wkońcu uciekł. Prokurator, widząc w grze jedynie dwie pod-