Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

dzieci, pożegnajcie się ze spadkiem. I co za majątek! Ojciec zapłacił trzy miliony za Presles, i jeszcze zostało mu trzydzieści tysięcy renty! Och! on nie ma dla mnie tajemnic. Myśli kupić pałac książąt Navarreins przy ulicy du Bac. Pani Marneffe ma osobiście czterdzieści tysięcy renty. — Ach, otóż i nasz anioł stróż, twoja matka!... zawołała słysząc turkot powozu.
Istotnie baronowa ukazała się niebawem w ganku i przyłączyła się do rodzinnego grona. Mając lat pięćdziesiąt pięć, doświadczona tyloma nieszczęściami, drżąc bezustanku jakgdyby w napadzie febry, Adelina, blada i pomarszczona, zachowała piękną figurę, wspaniałe linie i wrodzoną szlachetność gestu. Każdy, kto ją ujrzał, mówił: „Musiała być bardzo piękna!“ Trawiona zgryzotą że nie wie nic o mężu, że nie może mu dać schronienia w tej oazie paryskiej, w spokoju, ciszy i dobrobycie jakiemi niebawem rodzina miała się cieszyć, była żywym obrazem majestatycznej ruiny. Po każdym zgasłym błysku nadziei, po każdej bezowocnej próbie, Adelina wpadała w czarną melancholję, która przywodziła do rozpaczy jej dzieci. Oczekiwano niecierpliwie baronowej, która wyruszyła rano z cieniem nadziei. Pewien generalny intendent, który zawdzięczał Hulotowi swoją karjerę urzędniczą, mówił, iż widział barona w loży teatru Ambigu-Comique z kobietą cudnej piękności. Adelina udała się do barona Vernier. Dygnitarz ten, twierdząc iż widział swego protektora i utrzymując że zachowanie jego z tą kobietą świadczyło o czułym stosuneczku, objaśnił zarazem panią Hulot, że jej mąż, nie chcąc widocznie go spotkać, wyszedł o wiele przed końcem przed-