kładów paryskiego gruntu. Baronowa przyjrzała się sobie, aby sprawdzić czy nie razi zbytnio na tle całego tego zbytku; ale nie: godnie wyglądała w aksamitnej sukni, którą stroił kołnierz ze wspaniałej koronki; aksamitny kapelusz tego samego koloru również był jej do twarzy. Widząc, że zawsze jest imponująca jak królowa, która pozostaje królową nawet gdy ją złożą z tronu, pomyślała, że szlachectwo nieszczęścia warte jest szlachectwa talentu. Usłyszała, że drzwi otwierają się i zamykają; wreszcie ujrzała Józefę. Śpiewaczka podobna była do Judyty Allorisa, niezapomnianej dla wszystkich, którzy ją widzieli w pałacu Pitti przy drzwiach wielkiego salonu: ta sama dumna poza, ta sama cudna twarz, swobodnie spięte czarne włosy. Żółty szlafroczek zahaftowany tysiącem kwiatów, zupełnie był podobny do brokatu, który odziewa nieśmiertelną mężobójczynię stworzoną przez siostrzeńca wielkiego Bronzino.
— Pani baronowo, zawstydza mnie zaszczyt, jaki mi pani wyświadcza przychodząc tutaj, rzekła śpiewaczka, która postanowiła sobie dobrze odegrać rolę wielkiej damy.
Podsunęła baronowej fotel, sama biorąc taburecik. Oceniła minioną piękność tej kobiety i odczuła głęboką litość na widok tej nerwowej drżączki, która za najmniejszem wzruszeniem stawała się niemal konwulsyjna. Jednem spojrzeniem odczytała świętość tego życia, które niegdyś opisywali jej Crevel i Hulot; i nietylko odeszła ją myśl walczenia z tą kobietą, ale ukorzyła się przed tą wielkością, zrozumiała ją. Wielka artystka uczuła podziw dla tego, z czego drwiła kurtyzana.
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/186
Ta strona została skorygowana.