Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/193

Ta strona została skorygowana.

została w interesie, pilnuje terminów. Kiedy Idamor widział, że ma starego w garści (niby przez siostrę), puścił kantem moją biedną dziewczynę, i teraz żyje z amantką z Funambules... I stąd poszło małżeństwo mojej córki, jak pani zaraz zobaczy...
— Ale pani wie, gdzie mieszka ów tapicer?... spytała Józefa.
— Stary Chardin? Alboż takie tałałajstwo mieszka?... Pijany jest od szóstej rano, zrobi jeden materac na miesiąc, siedzi cały miesiąc po szynkach i rżnie w bilard... Wygra codzień dwie, trzy pule, i pije...
— Ale Idamor wiadomo gdzie pracuje; przy pomocy mego przyjaciela Braulard, znajdziemy go.
— Niewiadomo, proszę pani, bo to wszystko, to działo się już z pół roku temu. Idamor to jeden z tych, co to najpierw mają do czynienia z policją, potem z sądem, a potem... no!...
— Na paszę! rzekła Józefa.
— Ba! pani zna wszystko, rzekła z uśmiechem stara Bijou. Gdyby córka nie poznała tego łobuza, byłaby... Ale i tak miała szczęście, powiem pani; bo p. Grenouville rozkochał się w niej tak, że się z nią ożenił...
— Jakże przyszło do tego małżeństwa?
— Z deszperacji, proszę pani. Kiedy Olimpka zobaczyła, że glancuś puścił ją dla tej amantki (niby co go żywiła ze swego), dalejże go prać po gębie!... No i kiedy straciła jeszcze ojca Thoul, który byłby w ogień za nią skoczył, chciała już plunąć na wszystkie mężczyzny. Wtedy p. Grenouville, który dużo bierał od nas,