Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/222

Ta strona została skorygowana.

skiego magnata, jego nienaganne lakierowane buciki, niezrównane laseczki, konie budzące zazdrość, kolaskę powożoną przez doskonale wytresowanych i równie dobrze bitych murzynów. Majątek jego był znany, miał kredyt do siedmiuset tysięcy franków u sławnego bankiera du Tilleta; ale widywano go zawsze samego. Kiedy się pojawił na premierze, zajmował miejsce w fotelach. Nie bywał w żadnym salonie. Nigdy nie widziano go pod rękę z loretką. Za całą rozrywkę, grywał w wista w Jokey-klubie. Trzeba było tedy wziąść na języki jego obyczaje, lub, co o wiele ponętniejsze, jego osobę: nazywano go „Combabus“!... Bixiou, Leon de Lora, Lousteau, Floryna, panna Heloiza Brise-tout i Natan, wieczerzając pewnego dnia u słynnej Karabiny z wieloma lwami i lwicami, wymyślili ten nadzwyczaj ucieszny komentarz. Massol, w charakterze Radcy Stanu, Klaudjusz Vignon, w charakterze eks-profesora greczyzny, opowiedzieli nieświadomym loretkom słynną anegdotę, przytoczoną w Historji starożytnej Rollina, której bohaterem jest Combabus, ów dobrowolny Abelard pełniący straż nad żoną króla Asyrji, Persji, Baktrjany, Mezopotanii i t. d. Przydomek ten, z którego śmiali się przez kwadrans goście Karabiny, stał się tematem do mnóstwa żarcików, zbyt lekkich dla dzieła któremu Akademia mogłaby nie dać nagrody Montyona; otóż z pomiędzy tych konceptów jedno miano przylgnęło do bujnej czupryny Monteza. Józefa nazywała go wspaniałym Brazylijczykiem, tak jak się mówi wspaniały Catoxantha! Karabina, najsłynniejsza z loretek, ta, której delikatna uroda i cięty dowcip wydarły berło trzynastego okręgu pannie Turquet, bar-