W chwili gdy Cydaliza i baron wchodzili na górę, Walerja stała przed kominkiem na którym płonęło polano, Wacław zaś sznurował ją. Jestto chwila, w której kobieta ani zbyt tłusta ani zbyt chuda — taka właśnie jaką była zgrabna, delikatna Walerja — przedstawia cudowny widok. Różane ciałko, rozgrzane i lekko wilgotne, budzi spojrzenia najbardziej uśpionych oczu. Linie ciała, wówczas tak mało osłoniętego, tak wyraźnie znaczą się pod wydatnemi fałdami spódnicy i kłębami gorsetu, że kobieta nabywa wówczas nieprzepartego uroku, jak wszystko z czem trzeba się rozstać. Uszczęśliwiona i uśmiechająca się przed lustrem twarzyczka, nóżka która się niecierpliwi, ręka która poprawia nieład pośpiesznego uczesania, oczy przepełnione wdzięcznością; ten płomień zadowolenia wreszcie, który, podobny zachodowi słońca, rzuca łunę na najdrobniejsze szczegóły fizjognomii, — wszystko czyni z tej godziny istną kopalnię wspomnień!... Ktokolwiek, zaiste, ogarniając wzrokiem pierwsze grzeszki swego życia, odnajdzie w niem niektóre z tych rozkosznych szczegółów, zrozumie może — nie uniewinniając ich — szaleństwa Hulotów i Crevelów. Kobiety tak dobrze znają swoją potęgę w tej chwili, że zawsze prawie uzyskują coś, co możnaby nazwać post-scriptum miłości.
— Ech, po dwóch latach, jeszcze nie umiesz zasznurować kobiety. Zanadto z ciebie wielki... Polak! Już dziesiąta, Waciu mój; no, sznuruj! rzekła śmiejąc się Walerja.
W tej chwili niegodziwa służąca podważyła zręcznie nożem haczyk u drzwi, które stanowiły całą ochronę
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/245
Ta strona została skorygowana.