Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

naturalnie obchodziła ją więcej niż jacyś nieznajomi; ponieważ jednak zagrożono jej, że, w razie niedyskrecji, zrobi się z niej warjatkę i zamknie w Salpetrière, uczyniła to bardzo nieśmiało.
— Pani jest teraz taka szczęśliwa, rzekła, poco pani trzyma się jeszcze tego Brazylijczyka?... Ja się go boję!
— To prawda, Reniu, odparła; toteż odprawię go.
— Och, proszę pani, bardzom z tego rada; przeraża mnie ten czarny! Myślę, że on jest zdolny do wszystkiego...
— Jakaś ty głupia! to nie o niego trzeba się bać, gdy jest ze mną.
W tej chwili weszła Bietka.
— Moja ty kózko najdroższa, dawnośmy się nie widziały! rzekła Walerja. Jestem bardzo nieszczęśliwa... Crevel zamęcza mnie, a Wacława już nie mam: pokłóciliśmy się.
— Wiem, odparła Bietka i właśnie z jego przyczyny przychodzę: Wiktor spotkał go koło piątej, gdy wchodził do garkuchni przy ulicy Valois; wziął go na czczo na uczucia i sprowadził go do siebie... Hortensja, widząc Wacława wychudłym, cierpiącym, źle ubranym, wyciągnęła doń rękę... Widzisz, jak ty mnie zdradzasz!
— Pan Henryk, proszę pani! szepnął kamerdyner do ucha Walerji.
— Zostaw mnie, Bietko, wytłómaczę ci jutro.
Ale, jak się to okaże, Walerja rychło miała być niezdolna wytłómaczyć komu cośkolwiek.
Z końcem maja, pensja barona Hulot była zupełnie oczyszczona dzięki wpłatom, które Wiktor regularnie wnosił baronowi Nucingen. Każdemu wiadomo, że raty