czarną aksamitną kapotkę, włożyła pantofelki; poczem, głucha na przedłożenia Adeliny i Hortensji, pognała niby pchana przemożną siłą. Przybywszy na ulicę Barbet w kilka chwil po młodych Hulot, Elżbieta zastała siedmiu lekarzy, których wezwał Bianchon dla obserwacji tego arcyrzadkiego przypadku. Lekarze ci, stojąc w salonie, dysputowali o chorobie; to ten, to ów, wchodził kolejno bądź do pokoju Walerji bądź Crevela, i wracał z jakimś argumentem opartym na tej dorywczej obserwacji.
Wśród tych książąt nauki zaznaczyły się dwa poważne zdania. Jeden lekarz odosobniony w swojem mniemaniu, bronił hipotezy otrucia; przypuszczał jakiś akt zemsty, przecząc aby to była owa zaginiona średniowieczna choroba. Trzej inni widzieli w tem rozkład limfy i soków ustroju. Drugie stronnictwo utrzymywało z Bianchonem, że przyczyną choroby jest zepsucie krwi zakażonej nieznanym elementem chorobowym. Bianchon przyniósł wynik analizy, dokonanej przez profesora Duval. Środki lecznicze, mimo iż beznadziejne i nawskroś empiryczne, zależały od rozwiązania tego lekarskiego problemu.
Elżbieta stanęła na trzy kroki od łóżka na którem konała Walerja; skamieniała ujrzawszy przy wezgłowiu przyjaciółki wikarego z parafji św. Tomasza z Akwinu oraz dozorującą siostrę miłosierdzia. Religia widziała duszę potrzebującą starań w tej kupie zgnilizny, która, ze wszystkich ludzkich zmysłów, zachowała tylko wzrok. Siostra miłosierdzia, sama jedna podjąwszy się czuwania przy Walerji, trzymała się w pewnem oddaleniu. Tak więc, kościół katolicki, to boskie ciało, zawsze ożywione
Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/259
Ta strona została skorygowana.