Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

— Baron musi być teraz bez grosza? spytała Walerja Elżbiety uśmiechając się do Hulota.
— O ile ja wiem, nie ma nic; ale znów wraca do swojej pensji od września.
— I ma swoją policę, odnowił ją! No, czas już, aby zrobił mego małżonka naczelnikiem biura, dorżnę go dziś wieczór.
— Kuzyneczku, szepnęła Elżbieta do Wacława, idź już, proszę cię. Jesteś pocieszny, przyglądasz się Walerji w ten sposób że możesz ją skompromitować, a mąż jej jest szalenie zazdrosny. Nie idź za przykładem teścia, wracaj do domu, jestem pewna że Hortensja czeka na ciebie.
— Pani Marneffe mówiła mi abym został ostatni, mamy ubić interes we troje, odparł Wacław.
— Nie, rzekła Elżbieta, ja ci wręczę dziesięć tysięcy franków: jej mąż ma oko na ciebie, byłoby nierozsądne zostać dłużej. Jutro o jedenastej przynieś weksel; o tej porze ten nudziarz Marneffe jest w biurze, Walerja ma spokój... Prosiłeś ją aby ci pozowała do grupy?... Wstąp najpierw do mnie!... Och! wiedziałam dobrze, rzekła Elżbieta przejmując spojrzenie którem Steinbock żegnał Walerję, że ty w gruncie jesteś ladaco. Walerja jest śliczna, ale staraj się nie sprawić zgryzoty Hortensji!
Nic tak nie drażni ludzi żonatych, niż kiedy co chwila pomiędzy sobą a bodaj przelotnem pragnieniem spotykają swoją żonę.
Wacław wrócił do domu około pierwszej; Hortensja czekała go od jakiej wpół do dziesiątej. Od wpół do dziesiątej do dziesiątej nadsłuchiwała turkotu powozów,