szyć, jechać z panią. Przyrzekam, będę grzeczna, posłuszna, zrobię wszystko co pani każe, ale niech mnie pani nie rozdziela z ojcem Vyder, z moim dobroczyńcą, który mi daje takie dobre rzeczy. Będą mnie bili...
— Przestań, Atalo, rzekł baron, ta pani to moja żona; trzeba nam się rozstać...
— Ona! taka stara! odparł dzieciak, i tak się trzęsie jak liść. Och, ta głowa!
I zaczęła przedrzeźniać drżenie baronowej. Zdun, który gonił małą Judici, podszedł do powozu.
— Zabierzcie ją! rzekła baronowa.
Zdun wziął Atalę na ręce i zabrał przemocą.
— Dzięki za tę ofiarę, drogi mój! rzekła Adelina ujmując dłoń barona i ściskając ją w szale szczęścia. Jakiś ty zmieniony! Jak ty musiałeś cierpieć! Co za niespodzianka dla twego syna! dla córki!
Adelina mówiła jak mówią kochankowie po długiej rozłące, o tysiącu rzeczy naraz. W dziesięć minut, baron i jego żona przybyli na ulicę Louis-le-Grand, gdzie Adelina zastała następujący list:
„Pan baron d‘Ervy zabawił miesiąc przy ulicy Charonne, pod nazwiskiem Thorec, które jest anagramem imienia Hektor. Mieszka obecnie w pasażu du Soleil, pod nazwiskiem Vyder. Podaje się za Alzatczyka, pisze podania, i żyje z młodą dziewczyną, która się nazywa Atala Judici. Niech pani będzie ostrożna, bo ktoś poszukuje energicznie barona, nie wiem w jakim celu.