Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

wową kobiet do tego stanu ekstazy, w którym przeczucie równa się wizji jasnowidzących. Kobieta wie, że ktoś ją zdradza, nie wierzy samej sobie, wątpi — tak bardzo kocha! — i zadaje kłam krzykowi swej wróżebnej mocy. Ten paroksyzm miłości powinienby być przedmiotem czci. U szlachetnych dusz podziw dla tego boskiego zjawiska będzie zawsze zaporą broniącą im niewierności. Jak nie uwielbiać pięknej, inteligentnej istoty, której dusza sięga podobnych objawów?... O pierwszej zrana Hortensja doszła do tego stopnia lęku, że rzuciła się do drzwi poznając Wacława po dzwonku; chwyciła go w ramiona, tuliła go z uczuciem macierzyńskiem.
— Jesteś wreszcie!... rzekła odzyskując mowę. Drogi mój, odtąd pójdę wszędzie z tobą, nie zniosłabym drugi raz tortury podobnego oczekiwania... Widziałam już, jak się potykasz na chodniku, rozbijasz sobie głowę! jak cię mordują złodzieje!... Nie, drugi raz czuję żebym oszalała... Więc tak dobrze się bawiłeś... bezemnie? niegodziwy!
— Co chcesz, aniołku! był Bixiou który produkował nam nowe kawały, Leon de Lora, któremu usta się nie zamykały od konceptów; Klaudjusz Vignon, autor jedynego życzliwego artykułu o pomniku marszałka. Był...
— Nie było kobiet?... spytała żywo Hortensja.
— Czcigodna pani Florent...
— Mówiłeś mi, że to w Rocher de Cancale... więc to było u nich?
— Tak, u nich, omyliłem się...
— Nie wróciłeś dorożką?
— Nie.