Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

pani Marneffe. Ale przypomniał sobie pełne i czyste szczęście jakie było jego udziałem, uroki Hortensji, jej prawy charakter, jej czystą i niewinną miłość, i pożałował jej szczerze. Chciał biec do teściowej i wybłagać tam przebaczenie, ale zrobił jak Hulot i Crevel: poszedł do pani Marneffe. Wziął ze sobą list żony, aby jej pokazać klęskę jaką sprawiła, i wyzyskać niejako to nieszczęście, żądając od kochanki odszkodowań rozkoszy. Zastał u Walerji Crevela. Spęczniały dumą, mer przechadzał się po salonie jak człowiek nie mogący opanować swoich wzruszeń. Fizjognomię miał promieniejącą, raz po raz szedł do okna i bębnił palcami po szybach. Spoglądał na Walerję z twarzą pełną czułości, roztkliwienia. Szczęściem dla Crevela, weszła Elżbieta.
— Kuzynko, szepnął jej do ucha, czy wiesz nowinę? jestem ojcem! Mam uczucie, że mniej kocham poczciwą Celestynę. Och! co to jest mieć dziecko z kobietą którą się ubóstwia! Połączyć ojcostwo serca z ojcostwem krwi! Słuchaj, powiedz to Walerji! będę pracował dla tego dziecka, chcę aby było bogate! Mówiła mi, wnosi z pewnych oznak że to będzie chłopiec. Jeżeli będzie chłopiec, chcę aby się nazywał Crevel: pogadam z rejentem.
— Wiem, jak ona cię kocha, rzekła Elżbieta; ale, na imię swojej i jej przyszłości, hamuj się pan, nie zacieraj tak rąk co chwilę.
Podczas gdy Elżbieta rozmawiała na uboczu z Crevelem, Walerja zażądała od Wacława aby zwrócił jej list i szeptała mu do ucha rzeczy które rozpraszały jego smutek.