Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

dzić z nim na kilka dni; otóż, on byłby zdolny nie ruszyć się już z mojej sypialni.
Hulot aż skoczył.
— Zostawiłby mnie w spokoju wzamian za miejsce naczelnika. To nikczemne ale logiczne.
— Walerjo, czy ty mnie kochasz?
— To pytanie, wobec stanu w jakim się znajduję, mój drogi, to chamstwo.
— A więc, jeżeli spróbuję, tylko spróbuję, poprosić marszałka o to miejsce dla twego męża, nie jestem już niczem a Marneffe otrzyma dymisję.
— Myślałam, że jesteś z księciem w serdecznej przyjaźni!
— Owszem, i dał mi tego dowody; ale, moje dziecko, ponad marszałkiem jest jeszcze ktoś... jest naprzykład cała Rada ministrów... Zyskując na czasie, klucząc, dojdziemy do celu. Aby zwyciężyć, trzeba wyczekać chwili, w której będę mógł powiedzieć: „Ręka rękę myje...“
— Mój drogi Hektorze, jeżeli to powiem jemu, gotów nam wypłatać jakiegoś przykrego figla. Wiesz, powiedz mu sam że trzeba zaczekać, ja się nie podejmuję. Och, ja wiem co mnie czeka, a on wie jak mnie ukarać, nie ruszy się z mojej sypialni... Nie zapomnij o tysiąc dwustu frankach renty dla małego.
Hulot, zagrożony w swoich słodkich przyzwyczajeniach, wziął na bok pana Marneffe; pierwszy raz spuścił z wyniosłego tonu który zachował z nim aż dotąd, tak bardzo przeraziła go perspektywa tego truposza w pokoju tej rozkosznej kobiety.