Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

Bietka, która chciała mnie porzucić, zlitowała się i zostaje jeszcze kilka dni.
„Jedyny mój, nie wiem jeszcze co począć. Nie widzę nic prócz ucieczki. Zawsze przepadałam za wsią, Bretania, południe, co tylko chcesz, bylebym cię tylko mogła kochać swobodnie. Biedny kocie, jak mi cię żal! Trzeba ci wrócić do twojej starej Adeliny, do tej łzawnicy, bo ten potwór (musiał ci to powiedzieć) chce mnie pilnować dniem i nocą: wspomniał o komisarzu policji! Nie przychodź; pojmuję że on jest zdolny do wszystkiego, z chwilą gdy ze mnie uczynił przedmiot najohydniejszej spekulacji. Toteż chciałabym ci móc oddać wszystko, co zawdzięczam twojej wspaniałomyślności. Och, mój dobry Hektorze, mogłam być zalotna, wydawać ci się lekka, ale ty nie znałeś swojej Walerji; lubiła cię dręczyć, ale woli cię od wszystkich w świecie. Nie może ci nikt zabronić abyś odwiedził swoją kuzynkę; obmyślę z nią jakiś sposób zobaczenia się. Mój drogi kocie, napisz, błagam, jakieś słówko aby mnie uspokoić, w braku twojej słodkiej obecności... (och! dałabym sobie rękę uciąć, aby cię mieć tu, na naszej sofie...) List twój będzie dla mnie niby talizman; napisz mi coś, w czemby się wyrażała cała twoja piękna dusza; oddam ci twój list, bo trzeba być ostrożnym: nie wiedziałabym gdzie go ukryć, on przetrząsa wszystko. Słowem, uspokój twoją Walerję, twoją żonę, matkę twego dziecka. Być zmuszoną pisać do ciebie, ja która cię widywałam codzień! Toteż mówiłam do Bietki: „Nie znałam swego szczęścia.“ Tysiąc pieszczot, mój kocie. Kochaj mocno

„swoją Walerję.“