Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

go Hektora odrętwiałego, złamanego. Baronowa zbliżyła się na palcach, Hektor nie słyszał nic; podeszła do niego, spostrzegła list, wzięła go, przeczytała drżąc na całem ciele. To, co przeszła, było to wstrząśnienie nerwowe tak gwałtowne, że ślad po niem zostaje na całe życie. W kilka dni potem, uległa nieustannej drżączce; w pierwszej chwili bowiem konieczność działania dała jej energję, którą się czerpie jedynie w samem źródle siły żywotnej.
— Hektorze! chodź do mego pokoju, rzekła ledwie słyszalnym głosem. Niech córka nie widzi cię w tym stanie. Chodź, drogi mój, chodź.
— Skąd wziąć dwieście tysięcy franków? Mogę się postarać aby wysłano Klaudjusza Vignon jako komisarza. Chłopiec sprytny, inteligentny... To sprawa dwóch dni... Ale dwieście tysięcy franków! Wiktor ich nie ma, dom jego obciążony jest ponad trzysta tysięcy. Brat ma najwyżej trzydzieści tysięcy franków oszczędności. Nucingen wyśmiałby mnie!... Vauvinet?... Z bardzo kwaśną miną dał mi dziesięć tysięcy franków dla uzupełnienia sumy złożonej dla syna tego łotra Marneffe! Nie, wszystko przepadło, trzeba mi iść rzucić się do stóp marszałka, wyznać mu cały stan rzeczy, usłyszeć w żywe oczy że jestem kanalją, słowem znieść wszystko aby przyzwoicie iść na dno.
— Ależ, Hektorze, to już nie ruina, to hańba! rzekła Adelina. Biedny wuj zabije się. Zabij nas, do tego masz prawo, ale nie bądź mordercą. Odwagi, siły; jest jeszcze jakiś ratunek.
— Żadnego! rzekł baron. Nikt, w całym rządzie,