Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/159

Ta strona została przepisana.

Piechur podniósł się z wiązki siana, powiódł po zgromadzeniu owem spojrzeniem czarnem, brzemiennem nędzą, wypadkami i cierpieniem, jakie cechuje starych żołnierzy. Ujął poły surduta, podniósł je tak jakby chodziło o to aby ładować tornister, w którym mieściły się niegdyś jego rzeczy, jego buty, cały jego majątek, poczem wsparł się na lewej nodze, prawą wysunął naprzód, i poddał się chętnie woli zebranych. Odgarnąwszy z jednej strony siwe włosy, wzniósł głowę ku niebu, aby się znaleźć na wyżynie olbrzymiej historji, którą miał opowiedzieć.
— Widzicie tedy, moi przyjaciele, Napoljon urodził się na Korsyce. Jestto wyspa francuska, ogrzana włoskiem słońcem, gdzie wszystko gotuje się jak w kotle, gdzie się ludzie mordują wzajem, z ojca na syna, o nic poprostu: tak im coś przyjdzie do głowy. Żeby zacząć od najdziwniejszej rzeczy, matka jego, która była najpiękniejsza kobieta swego czasu i mądra jucha, umyśliła go poświęcić Bogu, aby go ubezpieczyć od wszystkich niebezpieczeństw w dzieciństwie i potem w życiu, bo jej się śniło, że cały świat stał w ogniu, w dniu gdy go rodziła. To było proroctwo! Prosi tedy Boga, aby go miał w swojej pieczy, pod warunkiem że Napoljon przywróci jego świętą wiarę, która była wówczas w poniewierce. Tak ułożyli i tak też się stało.
„A teraz, słuchajcie mnie dobrze i powiedzcie mi, czy to, co usłyszycie, czy to jest rzecz naturalna.
„Jest pewne i jasne, że tylko człowiek, któremu przyszło do głowy zawrzeć taki tajemny pakt, zdolny był przechodzić przez linje nieprzyjacielskie, w gradzie kul, kartaczy, które nas zmiatały jak muchy, a które oszczędzały jego głowę. Widziałem to bardzo osobliwie na własne oczy pod Eylau. Widzę go jeszcze jak wchodzi na wzgórek, bierze lornetkę, patrzy na bitwę i powiada: „Dobrze idzie!“ Jeden z tych frantów z piórami na głowie, co to mu się ciągle uprzykrzali i wlekli się za nim wszędzie, nawet kiedy jadł (tak nam powiadano), chciał udawać mędrka i stanął na miejscu cesarza kiedy tamten odszedł. Oho, fiut! Niema już kity.