Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/169

Ta strona została przepisana.

płaszcz, chleb, naboje, mimo że dbał o swój majestat, bo królowanie to było jego rzemiosło. Ale swoją drogą sierżant, a nawet prosty żołnierz, mógł do niego powiedzieć: „Panie cysarzu“, jak wy do mnie mówicie czasem: „Mój stary“. I on odpowiadał na racje jakie mu się dawało, i sypiał w śniegu jak i my, słowem wyglądał prawie na naturalnego człowieka. Ja, jak tu do was mówię, widziałem go, jak stał z nogami w kupie kul, ani się o to nie troszcząc, żwawy, spoglądający przez lornetkę to w prawo to w lewo, wciąż myślący o sprawie: wówczas my staliśmy w miejscu spokojni jak ten Jezusek. Nie wiem, jak on to robił, ale kiedy do nas mówi, to jakby nam kto ognia nasypał w żondołek, i żeby mu pokazać żeśmy jego dzieci, niezdolni stchórzyć, szło się sobie zwyczajnym krokiem na te łajdackie armaty, które rzygały tysiącem kul i zmiatały nas bez ceremonji. Umierający jeszcze troskali się o to, aby się podnieść, pozdrowić go i krzyknąć: „Niech żyje cesarz!“
„Czy to było naturalne? Czybyście to zrobili dla zwykłego człowieka?
„Ano tedy, skoro zaopatrzył wszystkich swoich, przyszła rzecz na cesarzową Józefinę. Dobra była kobita, ale coś miała przekręcone i nie rodziła mu dzieci; musiał tedy się z mą rozejść, mimo że ją kochał znacznie. Ale trza mu było koniecznie młodych, niby skroś tych rządów. Zwiedziawszy się o tym kłopocie, wszystkie króle Europy zaczęły się bić z sobą który da mu córkę za zonę. I ożenił się, jak nam powiedziano, z Austryjaczką, która była córką Cezarów: taki niby dawny człowiek, o którym głośno jest wszędzie, i to nie tylko w jego kraju, gdzie powiadają że zrobił wszystko, ale i w Europie. I to jest taka prawda, że ja (jak tu do was mówię) bywałem nad Dunajem, gdzie widziałem szczątki mostu budowanego przez tego człowieka, który ponoś bywał w Rzymie krewniakiem Napoljona, z czego cesarz wywiódł swoje prawo, aby wziąć dziedzictwo po nim dla swego syna.
„Zatem małżeństwo: radość dla całego świata. Nasz darował