Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/181

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IV
Spowiedź lekarza wiejskiego

„Urodziłem się, rozpoczął lekarz, w małem miasteczku w Languedoc, gdzie mój ojciec mieszkał oddawna i gdzie spłynęło moje dzieciństwo. W ósmym roku życia, umieszczono mnie w kolegjum w Sorrèze, które opuściłem aż poto, aby się udać na dokończenie nauk do Paryża. Ojciec mój był za młodu skończonym wietrznikiem i utracjuszem, ale odzyskał strwoniony majątek dzięki szczęśliwemu małżeństwu oraz dzięki owej drobiazgowej oszczędności właściwej prowincji, gdzie ludzie czerpią próżność nie w wydatkach ale w posiadaniu i gdzie wrodzona człowiekowi ambicja zamiera i obraca się w sknerstwo, z braku podniety. Będąc bogatym i mając tylko jednego syna, chciał weń przelać owo zimne doświadczenie nabyte kosztem rozwianych złudzeń. Jestto ostatnia i szlachetna omyłka starców, którzy daremnie silą się przekazać swoje cnoty i rachuby dzieciom, upojonym życiem i kwapiącym się używać. Ta przezorność stworzyła plan mego wychowania, plan którego stałem się ofiarą. Ojciec pilnie ukrywał przedemną swój dobrobyt i skazał mnie, w moim własnym interesie, na to, abym przez najpiękniejsze lata znosił braki i kłopoty młodego człowieka żądnego samodzielności. Pragnął tchnąć we mnie cnoty ubóstwa: cierpliwość, żądzę wiedzy, umiłowanie pracy. Dając mi w ten sposób poznać wartość majątku, miał nadzieję, że nauczy mnie szanować dziedzictwo które mnie czekało: toteż, skoro tylko rady te stały się na czasie, nalegał na mnie, bym sobie obrał jakiś zawód.