na pożytek społeczeństwa. Za powrotem, jąłem się zastanawiać, w jakich warunkach mógłbym ziścić mój zamiar rezygnacji. Już wiodłem w wyobraźni życie prostego majtka; skazywałem się na to aby służyć ojczyźnie w ostatnich szeregach, wyrzekając się wszelkiej egzystencji intelektualnej; ale to życie, choć pracowite i pełne poświęceń, jeszcze nie wydawało mi się dość użyteczne. Czyż to nie znaczyło oszukiwać wolę Boga? Jeżeli mnie obdarzył jakiemiś zdolnościami, czyż nie było mym obowiązkiem obrócić je na pożytek bliźnich?
„Przytem, jeżeli wolno mówić szczerze, czułem w sobie jakąś potrzebę działania, której nie zaspokajały zatrudnienia czysto mechaniczne. Nie widziałem w życiu marynarzy żadnego pokarmu dla tej dobroci, która wypływa z mego charakteru, tak jak każdy kwiat wydziela odrębny zapach. Już panu wspominałem, że musiałem tutaj zanocować. W nocy zdawało mi się, że usłyszałem rozkaz Boga: odgadłem go we współczuciu, jakiem mnie natchnął stan tego biednego kraju. Zakosztowałem w życiu okrutnych słodyczy macierzyństwa, postanowiłem oddać mu się zupełnie; rozwinąć to uczucie w szerszej sferze, stając się siostrą miłosierdza całej okolicy, opatrując bezustanku rany nędzarzy. Ujrzałem wyraźnie palec boży w swoich losach; pierwsze powołanie skłoniło mnie za młodu do zawodu lekarza; postanowiłem zawód ten wykonywać tutaj. Zresztą, sercom zranionym cień i milczenie, powiedziałem w swoim liście: zapragnąłem spełnić to, co przyrzekłem sam sobie. Wszedłem na drogę milczenia i rezygnacji. Fuge, late, tace Kartuzów stało się moją dewizą. Praca moja jest czynną modlitwą, moje samobójstwo moralne jest życiem tego kantonu, nad którym wyciągając dłoń, sieję szczęście i radość, daję to czego sam nie mam.
„Życie z chłopami, oddalenie od świata, przeobraziły mnie do gruntu. Twarz moja zmieniła wyraz, przywykła do słońca, które ją pomarszczyło, spaliło. Przybrałem wiejski obyczaj, mowę, strój, prostotę, obojętność na wszelkie pozory. Moi paryscy przyjaciele
Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/218
Ta strona została przepisana.