Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/232

Ta strona została przepisana.

— Majorze, rzekł Benassis, wiesz za jaką cenę ofiarowano ci tu gościnność. Masz opowiedzieć mojej Grabarce coś wojskowego.
— Niech pan major spokojnie zje śniadanie, ale po kawie...
— Najchętniej, odparł major, ale pod jednym warunkiem, a mianowicie że pani nam opowie jaką przygodę ze swego dawnego życia.
— Ależ, rzekła rumieniąc się, mnie, proszę pana, nigdy nie zdarzyło się nic, coby warte było opowiedzenia. — Czy chcesz jeszcze trochę ciasta, kawalerze, rzekła, widząc że talerz Adrjana jest próżny.
— Proszę pani.
— Wspaniałe jest to ryżowe ciasto, rzekł Genestas.
— A co pan dopiero powie o jej kawie ze śmietanką? wykrzyknął Benassis.
— Wolałbym raczej usłyszeć naszą ładną gosposię.
— Źle się do tego bierzesz, majorze, rzekł Benassis. Słuchaj, moje dziecko, rzekł lekarz zwracając się do Grabarki i ściskając jej rękę, ten oficer, którego oto widzisz, kryje pod surowym pozorem najlepsze serce; możesz mówić zupełnie swobodnie. Mów albo nie mów, nie chcemy cię w niczem krępować. Biedne dziecko, jeżeli kto kiedy może cię wysłuchać i zrozumieć, to te trzy osoby z któremi znajdujesz się w tej chwili. Opowiedz nam o swoich dawniejszych miłościach, to nie naruszy w niczem obecnych tajemnic twego serca.
— Właśnie Marysia przynosi nam kawę, odparła. Skoro wszyscy są już nakarmieni, chętnie opowiem wam o moich miłościach. Ale pan major nie zapomni przyrzeczenia, dodała kierując na Genestasa skromne i zarazem zaczepne spojrzenie.
— Byłbym do tego niezdolny, pani, odparł dwornie Genestas.
— Mając szesnaście lat, zaczęła Grabarka, mimo że byłam bardzo wątła, musiałam żebrać chleba na gościńcach sabaudzkich. Sypiałam w Echelles, w wielkim żłobie pełnym słomy. Oberżysta, który dawał nocleg, był to dobry człowiek, ale żona jego nie mo-