Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/236

Ta strona została przepisana.

wówczas zagadnęli mnie o coś, jakby się mną zainteresowali. Nigdy w życiu nie słyszałem tak słodkiego głosu, jak u tego ślicznego panicza i jego siostry, bo to pewnie była jego siostra: myślałam o nich przez cały rok, wciąż miałam nadzieję że oni wrócą. Byłabym dała dwa lata życia, nic tylko żeby zobaczyć tego podróżnego: wydawał się taki dobry! Oto, aż do dnia w którym poznałam pana Benassis, najważniejsze wydarzenia mego życia, bo kiedy moja pani odprawiła mnie za to żem włożyła jej starą suknię balową, litowałam się nad nią, przebaczyłam jej. Słowo uczciwej dziewczyny: jeśli mam mówić otwarcie, uważałam że jestem o wiele lepsza od niej, mimo że jest hrabiną.
— Ano, rzekł major po chwili milczenia, widzisz dziecko, że Bóg zaopiekował się tobą, tutaj pani jest jak ryba w wodzie.
Na te słowa, Grabarka spojrzała na Benassisa oczyma pełnemi wdzięczności.
— Chciałbym być bogaty! rzekł oficer.
Po tym wykrzykniku zapanowało głębokie milczenie.
— Winien mi pan jest historję, rzekła wreszcie Grabarka pieszczotliwym głosem.
— Opowiem ją pani, odparł Genestas. W przeddzień bitwy pod Friedlandem, rozpoczął po pauzie, posłano mnie ze zleceniem do kwatery generała Davoust. Wracam do jego biwaku, kiedy, na zakręcie, spotykam się nos w nos z cesarzem. Napoleon patrzy na mnie:
— Ty jesteś kapitan Genestas? rzecze.
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Byłeś w Egipcie?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Nie jedź tędy, mówi, weź się na lewo, prędzej złączysz się ze swoją dywizją.
„Nie umielibyście sobie wyobrazić, z jaką dobrocią powiedział Cesarz te słowa, on który miał inne rzeczy na głowie, bo właśnie objeżdżał okolicę aby się rozpatrzyć w polu bitwy. Opowiadam