Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/43

Ta strona została przepisana.

Agata kochała dom jak swoją własność. Zresztą, spędziwszy w nim dwadzieścia dwa lata, miała może prawo do tego złudzenia. Przybywszy w te strony i zastawszy ten dom wystawiony na sprzedaż po śmierci proboszcza, Benassis kupił wszystko, dom, grunt, meble, statek, wino, kury, stary zegar ścienny, konia i służącą. Agata, typowa kucharka, miała wydatny biust, nieodmiennie spowity w ciemny cycowy stanik w czerwone groszki, zasznurowany, ściśnięty tak, iż budził obawę że materja pęknie za najmniejszem poruszeniem. Nosiła okrągły marszczony czepeczek, pod ktorym twarz jej, nieco blada, o obfitym podbródku, zdawała się jeszcze bielsza. Mała, zwinna, o chybkiej i pulchnej ręce, Agata mówiła głośno i bez ustanku. Jeżeli zmilkła na chwilę i ujęła róg fartucha aby go unieść w górę, gest ten oznajmiał jakąś długą perorę pod adresem pana lub sługi. Ze wszystkich kucharek Francji, Agata była z pewnością najszczęśliwsza. Na domiar tego szczęścia, i próżność jej znajdowała nieustanne słodycze, gdyż miasteczko uznawało w niej osobistość niemal urzędową, coś pomiędzy wójtem a polowym.
Wchodząc do kuchni, Benassis nie zastał nikogo.
— Gdzież oni poszli, u licha? rzekł.
— Daruje pan, dodał zwracając się do Genestasa, że pana prowadzę tędy. Główne wejście jest przez ogród, ale tak nie przywykłem do przyjmowania gości, że... Agato!
Na to imię, wymówione niemal rozkazująco, głos kobiecy odpowiedział z wnętrza domu. W chwilę później Agata przeszła do ofenzywy wołając zkolei Benassisa, który pośpieszył żywo do jadalni...
— A to ładna historja! rzekła, pan zawsze tak mnie urządzi. Zaprasza pan gości na obiad, nie uprzedziwszy mnie, i myśli pan, że to już wszystko, kiedy pan krzyknie: Agato! Czy pan będzie przyjmował tego pana w kuchni? Czy nie trzeba było otworzyć salonu, zapalić w kominku? Michasia już tam jest i wszystko przygotuje. A teraz, niech pan weźmie tego pana na chwilę do