Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/59

Ta strona została przepisana.

niej niż gdziekolwiek wyrabiać kapelusze z wielkiem rondem, używane w naszych stronach. Zaopatruje w nie sąsiednie departamenty, wywozi je aż do Szwajcarji i Sabaudji.
„Te dwa przemysły, niewyczerpane źródła pomyślności o ile zdołają utrzymać jakość produktów i ich cenę, podsunęły mi myśl stworzenia tutaj trzech jarmarków rocznie: prefekt, uderzony rozwojem tego kantonu, pomógł mi w uzyskaniu dekretu. W zeszłym roku odbyły się nasze trzy jarmarki; znane są dziś aż w Sabaudji pod nazwą jarmarku na buty i kapelusze. Dowiadując się o tych przeobrażeniach, dependent rejenta z Grenobli, ubogi ale wykształcony i bardzo pracowity chłopak, zaręczony z panną Gravier, udał się do Paryża z prośbą o stworzenie w miasteczku kancelarji rejenta: załatwiono rzecz przychylnie. Ponieważ kancelarja nic go nie kosztowała, mógł sobie wystawić dom naprzeciw sędziego pokoju, na rynku nowego miasteczka. Mamy obecnie jeden targ na tydzień, gdzie się robi dość znaczne obroty w zbożu i bydle. Na przyszły rok przybędzie nam z pewnością aptekarz, potem zegarmistrz, potem skład mebli i księgarnia, słowem przedmioty zbytku potrzebne do życia. Może dojdziemy wreszcie do tego, że nabierzemy fizjognomji sporego miasteczka i będziemy mieli domy murowane.
„Oświata wzrosła tak dalece, że nie napotkałem w radzie gminnej żadnej opozycji, kiedy zaproponowałem, aby naprawić i ozdobić kościół, wybudować plebanję, wyznaczyć obszerne pole na jarmarki, wysadzić je drzewami i wytyczyć linję budowy, aby mieć zczasem ulice proste, zdrowe, o dostatecznym przewiewie. Oto jak doszliśmy do tego, że mamy obecnie tysiąc dziewięćset dymów zamiast stu trzydziestu siedmiu, trzy tysiące rogatego bydła zamiast ośmiuset i, zamiast siedmiuset dusz, dwa tysiące we wsi, a trzy tysiące licząc mieszkańców doliny.
„Istnieje w gminie dwanaście domów bogatych, sto rodzin zamożnych, dwieście mających się dobrze. Reszta pracuje. Wszyscy umieją czytać i pisać. Wreszcie, mamy tu siedemnastu takich, któ-