Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/94

Ta strona została przepisana.

w Moskwie, umrę tu pod drzewami które mój ojciec sadził, rzekł biorąc się z powrotem do pracy.
— Biedny stary, rzekł Genestas. Na jego miejscu, zrobiłbym jak on, niema już naszego ojca. Wierzaj mi pan, rzekł do lekarza, rezygnacja tego człowieka napełnia mnie czarnym smutkiem. On nie wie, jak bardzo mnie obchodzi; pomyśli, że ja jestem jednym z owych złoconych łajdaków, nieczułych na nędzę żołnierza.
Wrócił żywo, chwycił potonjera za rękę i krzyknął mu w ucho:
— Na krzyż, który noszę i który niegdyś oznaczał tyle co honor, przysięgam że zrobię wszystko co w ludzkiej mocy aby uzyskać dla ciebie pensję, choćbym miał wystawać dziesięć razy pod drzwiami ministra, prosić króla, Delfina i cały ten kram!
Słysząc te słowa, stary Gondrin drgnął, popatrzał na majora i rzekł.
— Więc pan bywałeś prostym żołnierzem?
Major skinął głową. Wówczas pontonjer obtarł sobie rękę, ujął dłoń Genestasa, uścisnął ją serdecznie i rzekł:
— Mój generale, kiedy wchodziłem tam do wody, darowałem armji swoje życie: zyskałem tedy na czysto, skoro jestem jeszcze na nogach. Otóż, chce pan wiedzieć co jest? Od czasu jak jego spławili, nic mnie już nie cieszy. Wreszcie cóż! wyznaczyli mi tutaj, dodał wesoło ukazując ziemię, dwadzieścia tysięcy franków do odebrania, ściągam je sobie, jak to mówią, na raty.
— Zatem, kolego, rzekł Genestas wzruszony szczytnością tego przebaczenia, będziesz miał przynajmniej tutaj jedną rzecz, której przyjęcia nie możesz mi odmówić.
Major uderzył się w serce, popatrzył chwilę na pontonjera, dosiadł z powrotem konia i ruszył wraz z lekarzem w drogę.
— Tego rodzaju nieludzkość rządu jątrzy biedaków przeciw bogatym, rzekł lekarz. Ludzie, którym chwilowo dostała się w rękę władza, nigdy nie zastanowili się poważnie nad koniecznem następstwem niesprawiedliwości popełnionej na człowieku z ludu.