pozwoleniem legalnych władz, oprócz żon, ładne niewolnice! Jak nazwiemy tę dolinę Sekwany, pomiędzy Calvaire a Charenton, gdzie prawo zezwala tylko na jedną prawowitą małżonkę?
Pojmiecie łatwo, że zacząłem żuć gałkę od laski, oglądać gzymsy, wpatrywać się w ogień na kominku, obserwować nóżkę Karoliny i doczekałem się wreszcie chwili, w której panienka na wydaniu pożegnała się i wyszła.
— Wybaczy pani, rzekłem, że zasiedziałem się tak długo, może wbrew jej życzeniom; sądzę jednak, że byłaby prawdziwa szkoda, gdyby pani miała odkładać opowiedzenie swej zemsty. Jeśli mieściła ona istotnie jakąś małą niedolę dla męża, w takim razie jest dla mnie rzeczą niezmiernej wagi poznać ją; później dowie się pani czemu...
— Ach! rzekła Karolina, owo powiedzenie: „to czysto duchowe“, rzucone jako usprawiedliwienie, dotknęło mnie do żywego. Ładna pociecha dowiedzieć się, że jestem, w naszem pożyciu, dla niego meblem, rzeczą, że króluję pośród przyborów kuchennych, tualetowych i recept lekarza, że miłość małżeńska jest czemś w rodzaju pigułek, kropli żołądkowych lub ulepku; że do pani de Fischtaminel należała dusza mego męża, myśli, zachwyty, gdy ja byłam czysto fizyczną koniecznością! Co pan sądzi o kobiecie zepchniętej do roli czegoś w rodzaju zupki lub rosołu, bez korzeni oczywiście! Ach, tego wieczora szalałam z wściekłości, nie wiem już sama co wykrzykiwałam w czterech ścianach sypialni. Czy sądzi pan, że to pojęcie jakie mężowie mają o własnych żonach, rola jaką nam wyznaczają, nie są dla nas prawdziwą niedolą? Nasze małe niedole kryją zawsze jakąś niedolę wielką, prawdziwą. Sło-