pana nienawidzić kiedy nie jesteś przy nich; niech się pan strzeże, nienawiść zrodzona w nieobecności mogłaby zatruć i te chwile w których się jest razem“.
Albo to:
„Ty szelmo Chodoreille, cóżeś ty za kobiecinę wlókł wczoraj po bulwarze? Jeśli to żona, przyjm moją kondolencję za wszystkie wdzięki których jej brak; musiała je zanieść do lombardu, ale kwit pewno się zapodział“.
Cztery bileciki, skreślone piórem gryzetki, kobiety z towarzystwa, pretensjonalnej mieszczki lub aktorki, wśród których Adolf wybrał obecny ideał.
Albo Karolina, którą Ferdynand poprowadził zawoalowaną na jakiś podejrzany balik, ujrzała na własne oczy Adolfa, jak, z całą zapamiętałością, oddawał się skocznej polce trzymając w objęciach jedną z wesołych cór Paryża; albo Adolf pomylił się po raz siódmy w imieniu, i rano, budząc się, nazwał żonę Julją, Lizą, lub Fernandą; albo też kupiec korzenny, restaurator, przesłał, w nieobecności pana, ten kompromitujący rachunek, który dostał się do rąk Karoliny.
Dostarczono pani Schontz, dnia 6-go stycznia, 18...
Dostarczono do Hotelu angielskiego, dnia 11 lutego pod Nr. 21 śniadanie za