Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

wspólnego pożycia, nim zdołałeś odkryć rzecz straszliwie smutną, przedmiot twego nieustannego postrachu.
Twoja żona, ta młoda dziewczyna, którą pierwsze rozkosze życia i miłości stroiły w pozory wdzięku i dowcipu, ona, tak zalotna i żywa, której najdrobniejszy gest miał tak rozkoszną wymowę, uroniła po drodze, jeden po drugim, swoje nietrwałe i złudne duchowe powaby. Nakoniec, pojąłeś całą prawdę! Zrazu nie chciałeś uwierzyć; wmawiałeś w siebie że możesz się mylić; ale nie: Karolina jest głupia, brak jej inteligencji, nie umie ani żartować, ani rozmawiać, nieraz nie ma taktu. Jesteś przerażony. Widzisz się na całe życie skazanym na prowadzenie tej kochanej Lińci przez drogi okolone cierniami, na których zostawiasz w strzępach swą miłość własną.
Niejednokrotnie budziły już w tobie niepokój jej odpowiedzi, które zresztą przyjmowano zawsze nader uprzejmie: spotkały się jedynie z milczeniem miast uśmiechu; jednakie opuszczałeś zebranie z przeświadczeniem, że, po waszem wyjściu, kobiety wymieniały znaczące spojrzenia, mówiąc do siebie: Uważałyście panią Adolfową!...
— Poczciwa kobietka, ale...
— Głupia jak gęś...
— Jakim sposobem on, człowiek niewątpliwie rozumny, mógł sobie wybrać...?
— Powinienby ją wyrobić, wykształcić, albo nauczyć ją siedzieć cicho.

Pewniki

W naszej cywilizacji, mężczyzna odpowiedzialny jest za całą istotę swej żony.
Nie mąż jest tym, który wyrabia żonę.
Pewnego dnia, Karolina wytrwale będzie utrzymywać u pani de Fischtaminel, osoby bardzo dystyngowanej, że najmłodsza latorośl tejże nie jest podobna ani do ojca, ani do matki, ale do przy-