Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeszcze po kilkunastu miesiącach, przypomina: — Bezemnie tybyś nigdy nie wstał. Przyjaciołom mówi: — On, wstać?!... Och, gdyby mnie tu nie było, nigdyby się nie zdobył na wstanie.
Jakiś starszy pan, potrząsając szpakowatą głową, mówi: „To tylko pani zaszczyt przynosi“. Ta nieco swobodna uwaga kładzie wreszcie koniec przechwałkom.
Ta mała niedola, powtórzona parę razy, uczy cię żyć w samotności na łonie małżeństwa, nie ze wszystkiem się zwierzać, polegać tylko na sobie; zarazem nasuwa ci się wątpliwość, czy zalety małżeńskiego łoża przewyższają jego utrapienia.

IV.
Sprzeczki

Od skocznego allegro kawalera, przeszedłeś do poważnego andante ojca rodziny.
Gdzie twój kabrjolecik, tak zwinny i lekki jak twoje serce! parą lakierowanych drążków obejmujący angielskiego konika parskającego wesoło i rzucającego lśniącym zadem pod poczwórnym splotem lejców, którymi (wiedzą o tem pola Elizejskie!) umiałeś kierować z taką elegancją i wdziękiem! Niestety! w miejsce tego kokieteryjnego zaprzęgu, przychodzi ci prowadzić stateczną i łagodną normandzką kobyłę.
Nauczyłeś się cnoty cierpliwości, jaka przystała ojcu rodziny, a nie zbywa ci na sposobności okazania jej. Stąd i na twem obliczu widnieje powaga.
Koło ciebie, na koźle, zasiada służący, który wyraźnie, jak i twój wehikuł, pełni dwojakie obowiązki. Pojazd ten, o czterech kołach i resorach angielskich, pękaty, przypomina szalupę; ma szyby i mnóstwo innych praktycznych urządzeń. Otwarty w dnie pogodne, zamknięte lando w czas słoty. Lekki na pozór, obciążony