Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

no miłość własną twej żony. Wreszcie, zbliżasz się, szepcąc jej do ucha:
— Co tobie?
— Każ, niech zajedzie mój powóz.
Owo mój jest ukoronowaniem małżeństwa. Przez dwa lata, mówiło się twój powóz, powóz, nasz powóz, wreszcie mój powóz.
Ty zamówiłeś się właśnie do partji, masz dać rewanż, lub odgrywać się...
Tutaj, spodziewamy się po tobie, Adolfie, że jesteś dość szczwany, aby powiedzieć: „dobrze, aniołku“, zniknąć i nie kazać zajeżdżać.
Znalazłeś jakiegoś przyjaciela, wysyłasz go aby poprosił do tańca żonę, gdyż wstąpiłeś już na drogę ustępstw, która będzie twoją zgubą: zaczynasz pojmować użyteczność przyjaciela.
Nareszcie jednak sprowadzasz ów powóz. Żona wsiada z głuchą wściekłością, zaszywa się w kąt, naciąga kapturek, zaplata ręce pod futrem, zwija się w kłębek jak kotka i nie mówi ani słowa.
O mężowie! wiedzcie, że w tej chwili możecie wszystko naprawić, wszystko odzyskać, i nigdy zapał kochanków którzy pieścili się cały wieczór płomiennemi spojrzeniami nie ominie tej sposobności! Tak, możesz ją dowieźć do domu w tryumfie, ma tylko ciebie jednego, lecz jeden tylko pozostał ci sposób, to jest wziąć w tej chwili żonę przemocą. Ba! tymczasem ty, niezdarny i obojętny, pytasz: „Co ty dziś masz?“

Pewnik

Mąż powinien wiedzieć zawsze co ma jego żona, bo ona sama wie zawsze dobrze czego nie ma.
— Zimno mi, odpowiada.
— Wieczór był wspaniały.
— Phi, nic szczególnego! dziś jest prawdziwa manja żeby cały Paryż spraszać do małej dziury. Kobiet było pełno aż na schodach; tualety niszczą się straszliwie, moja zupełnie na nic.