— Mały Deschars odmroził w konwikcie uszy, odpowiada.
— Ależ Karolek w domu miał także odmrożone uszy.
— Nigdy, odpowiada druzgocąco.
I, po kwadransie, kwestja utyka na dodatkowej dyskusji: „czy Karolek miał odmrożone uszy, czy nie?“
Rzucacie sobie nawzajem w oczy sprzeczne twierdzenia, podajecie je w wątpliwość, musicie odwoływać się do świadectwa osób trzecich.
Każde małżeństwo ma swój trybunał kasacyjny, który nie wnika nigdy w treść, a zajmuje się jedynie formą.
Wezwano na świadka bonę, zjawia się, oświadcza się za żoną. Ustalono, że Karolek nie miał nigdy odmrożonych uszu.
Karolina spogląda z tryumfem i wygłasza te słowa, zdolne powalić człowieka na ziemię: — Widzisz sam, że nie można oddać Karolka do konwiktu.
Wypadasz z pokoju dławiąc się z wściekłości. Niema sposobu udowodnić tej kobiecie, że brak jest najmniejszego związku między zamiarem oddania syna do konwiktu, a kwestją odmrożonych lub nieodmrożonych uszu.
Wieczorem, wobec dwudziestu osób, po obiedzie, słyszysz jak ta straszliwa istota kończy dłuższą rozmowę z jakąś damą temi słowy: — Mąż chciał go umieścić w konwikcie, ale sam uznał wkońcu że trzeba jeszcze zaczekać.
Są mężowie, którzy, w tych okolicznościach, wybuchają w obecności całego towarzystwa, i — stają się ofiarami Minotaura w ciągu sześciu tygodni; zyskują w zamian tyle, że Karolek wędruje do konwiktu w dniu w którym wyrwie się z jakąś niedyskrecją. Inni tłuką porcelanę, szalejąc w duszy. Ludzie wytrawni nie mówią nic i czekają.
Logika kobiet rozwija się w ten sposób na tle najdrobniejszych