Karolina, której wzrok ślizga się niekiedy między dyskretnemi muślinami, mającemi strzec tajemnic jej domowego wnętrza przed oknami pięciu pięter domu z przeciwka, musiała zauważyć młode małżeństwo nurzające się w rozkoszach miodowego miesiąca, które niedawno wprowadziło się na pierwsze piętro tuż naprzeciw jej okien. Zatapia się w arcy-drażniącej obserwacji. Okiennice zamykają się wcześnie, otwierają późno. Któregoś dnia, Karolina, wstawszy o ósmej rano, zawsze przypadkiem, spostrzega pokojówkę przyrządzającą kąpiel lub ranną tualetę, jakiś rozkoszny szlafroczek. Karolina wzdycha. Zaczyna wystawać na czatach jak strzelec: od czasu do czasu spostrzega młodą kobietę z twarzą promienną szczęściem. Wreszcie, po długiem szpiegowaniu tego zachwycającego małżeństwa, widzi czasem pana i panią, jak otwierają okno, jak, lekko przyciśnięci do siebie, oparci o balkon, rozkoszują się powietrzem. Pewnego wieczora, kiedy zapomniano przymknąć okiennice, Karolina dochodzi do rozstroju nerwów studjując na firankach cienie tych dwojga dzieciaków jak zaplatają się z sobą i mocują, rysując swemi gestami fantastyczne obrazy mniej lub więcej zrozumiałe. Często, młoda kobieta siedzi melancholijna i rozmarzona, oczekując męża. Nadsłuchuje tupotu konia, turkotu powoziku na rogu, zrywa się z kanapy; z ruchów łatwo odgadnąć, że wykrzykuje: „To on...“
— Jak oni się kochają! myśli Karolina.
Rozdrażnienie nerwowe rodzi w głowie Karoliny nader pomysłowy plan: zamyśla posłużyć się tem szczęściem małżeńskiem jako środkiem pobudzenia Adolfa. Jest to pomysł dość śliski, myśl godna starca, który próbuje uwieść małą dziewczynkę przy pomocy podejrzanych rycin lub pieprznych anegdotek; ale intencja Karoliny uświęca wszystko!
— Adolfie, powiada wreszcie, mamy naprzeciwko zachwycającą osóbkę, przemiłą brunetkę...
— Owszem, odpowiada Adolf, znam. To przyjaciółka pani de Fischtaminel; pani Foullepointe, żona ajenta giełdowego; bardzo
Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.