logicznie odmówiło mu tego miejsca, do jakiego rościł sobie pretensje w społeczeństwie.
Nakoniec w domowem pożyciu, ten nieszczęśliwiec doświadczał w każdym wypadku wyższości zony, chociaż posiadała ona takt, możnaby powiedzieć aksamitny, gdyby nazwa ta nie była zbyt śmiałą, zamaskowywała przed mężem tę wyższość, która ją samą dziwiła i upokarzała. Diard w końcu był nią dotknięty. Ludzie przy takiej grze, z konieczności upadają, olbrzymieją albo stają się niegodziwemi.
Odwaga lub namiętność tego człowieka musiała się zmniejszyć pod ciągle powtarzającemi się ciosami, które błędy popełnione zadawały kłam jego miłości własnej; a popełniał on błąd po błędzie.
Naprzód, musiał walczyć ze wszystkiem, nawet ze swojemi obyczajami i ze swoim charakterem. Namiętny Prowansalczyk, szczery w swoich wadach tak jak i w zaletach, człowiek ten, którego fibry podobne były do strun arfy. był najserdeczniejszym dla swoich dawnych przyjaciół.
Wspomagał ludzi zabłoconych jak i potrzebnickich wysokiego rzędu; słowem uznawał wszystkich i podawał w swoim złoconym salonie rękę biedakom.
Widząc to, gienerał cesarstwa, odmiana rodu ludzkiego, której typ wkrótce zaniknie, uścisnął Diarda i mówił lekceważąco:
— Mój drogi! przysuwając się do niego. Tam gdzie gienerałowie ukrywali swoje lekceważenie pod żołnierską dobrodusznością, niewielka garstka ludzi wyższego
Strona:PL Balzac - Marany.djvu/65
Ta strona została przepisana.