towarzystwa, przy spotkaniu się z Diardem, okazywała mu tę pogardę wytworną, wypolerowaną, przeciwko której przybysz zawsze jest bezbronny.
Nakoniec postawa, ruchy napół włoskie, wymowa Diarda, sposób ubierania się, wszystko w nim odpychało ten szacunek, który dokładne obserwowanie rzeczy wymaganych przez dobry ton dozwala nabyć ludziom pospolitym i którego jarzmo zrzucić mogą z siebie jedynie tylko wielkie potęgi.
Tak się dzieje w świecie.
Szczegóły te słabo tylko malują tysiączne udręczenia, których Juana była ofiarą; przychodziły one po jednemu; każdy z członków towarzystwa zadawał jej pchnięcie szpilką; a dla duszy, przekładającej pchnięcia sztyletem, czyliż nie było straszliwych cierpień w tej walce, w której Diard odbierał zniewagi, nie czując ich, kiedy tymczasem Juana odczuwała je, nie odbierając ich.
Potem nadeszła chwila straszna, w której jasno zrozumiała ludzi i uczuła naraz wszystkie boleści, które naprzód już dla niej się nagromadziły.
Osądziła, że mąż jej nie jest zdolnym wejść na wysokie szczeble porządku społecznego, i odgadła, dokąd zejść będzie musiał w dniu, w którym potrzebować będzie odwagi. Wtedy uczula litość dla Diarda. Przzyszłosć była bardzo ponurą dla tej młodej kobiety. Żyła ona ciągle w obawie nieszczęścia, To przeczucie znajdowało się w jej duszy, jak za-
Strona:PL Balzac - Marany.djvu/66
Ta strona została przepisana.