ści, jakich sam doznawał. Wtedy Juana widziała ludzi wśród tych biesiad, balów, zbytku, światła; ale był to dla niej pewien rodzaj dodatku nałożonego na szczęście jej samotności.
Ukazywała się ona, królowa tych uroczystości, jak istota, która spadła tam ze świata nieznanego. Jej naiwność, której nic nie zepsuło; jej piękna dziewiczość duszy, którą obyczaje nowe jej życia nowego odświeżyły w niej; jej piękność, skromność niekłamana, jednały dla niej szczere hołdy. Ale widząc niewielką tylko ilość kobiet w swoich salonach, zrozumiała odrazu, że chociaż mąż postępował według nowego planu, którego jej nie wyjawił, to nic przecie jeszcze nie zyskał na uważaniu u ludzi.
Diard niezawsze bywał szczęśliwy, w ciągu trzech lat strwonił trzy czwarte majątku; ale namiętność do dawała mu energii, koniecznej do jej zadawalniania. Był w stosunkach z wieloma ludźmi, a szczególniej z temi wyjadaczami Giełdy, z temi ludźmi, którzy od czasu rewolucji przyjęli za zasadę, że kradzież, na wielką skalę spełniona, była tylko obrotem, stosując tym sposobem do kas bezczelne zasady, jakie wiek XVIII przyjmował w miłości.
Diard wyszedł na trudniącego się interesami i wdał się w sprawy nazywane zobaczywemi w języku sądowym! Umiał on od biedaków, nieznających biur, kupować likwidacje nieczyste i załatwiać je w ciągu jednego wieczoru, dzieląc się zyskiem z likwidatorami. Potem, kiedy takich należności zabrakło, szukał należ-
Strona:PL Balzac - Marany.djvu/76
Ta strona została przepisana.