Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/104

Ta strona została przepisana.
Albo Tajemnice Rzymu 221

Usiądź na złomie porfiru, który tu
leży.
— W jaki sposób książę Bracciano
może znajdować się w klatce? spy-
tał bandyta.
— Mój przyjacielu, jestem tu od
trzydziestu miesięcy, stojąco, nie m-
gąc usiąść... Ale kto ty jesteś?
— Jestem Rinaldo, książę Prze-
strzeni, wódz ośmdziesięciu chwatów,
których prawa niesłusznie mienią
zbrodniarzami, których wszystkie da-
my podziwiają, i których sędziowie
wieszają przez dawne przyzwyczaje-
nie.
— Bogu niech będzie chwała!... Je-
stem ocalony... Uczciwy człowiek bał-
by iię, podczas gdy jestem pewien, że

222 Olimpia

z tobą porozumiem się doskonale,
wykrzyknął książę. O mój drogi wy-
bawco, musisz być uzbrojony od stóp
do głów.
E verissimo!
— Miałżebyś...
— Tak, piłki, dłuta... Corpo di
Bacco! toć miałem właśnie wypoży-
czyć na czas nieograniczony skarby
Braccianich.
— Otrzymasz z nich zupełnie pra-
wnie ładną część, drogi Rinaldo, a
może podejmę małe polowanko na
ludzi w twojem towarzystwie...

— Zdumiewa mnie Excellencja...