wyzyskuje Balzac w tylu utworach: Paryż, przelewający się od talentu, fantazji i nadczłowieczeństwa, i prowincja, wyssana, wyjałowiona, szara, zamieszkała wyłącznie prawie przez niezdolnych do wyrwania się z niej ciurów. Ten zasadniczy charakter maluje się w utworach Balzaka w całej gamie odcieni, wciąż wzmacniając wrażenie, nie powtarzając się nigdy. Wystarczy zestawić powieść Dwaj poeci z tą Muzą z zaścianka: ile pokrewieństwa w sytuacji obu postaci kobiecych, a jaka precyzja w zróżniczkowaniu typu, środowiska, rasy, czyniąca z każdej z nich coś zupełnie odmiennego. Tylko najwięksi mistrze zdolni są do takich majstersztyków.
Prowincja, ten tak ulubiony temat późniejszych satyryków i powieściopisarzy, jest niemal wynalazkiem Balzaka. Spotykamy wprawdzie, u tego wielkiego realisty jakim był Molier, zaznaczony w kilku słowach ale jakże wyrazisty obrazek:
Do rodzinnego miasta męża, w koczobryku
Nowiutkim zajedziecie; tam, poznasz bez liku
Jego wujów, kuzynów, a gdy przyjdzie kolej,
Pośród wielkiego świata zasiądziesz powoli.
Będziecie odwiedzali, w niedzielę i święta,
To panią burmistrzową, to pana rejenta,
Gdzie na kanapie zajmiesz miejsce honorowe.
W karnawale, co uciech! wciąż rozkosze nowe:
Bal, orkiestra złożona z kobzy, klarynetu,
Czasem małpa uczona, marjonetki, gdzie tu
Znaleźć czas na rozkoszy tyle...
ba, znajdziemy nawet u tegoż Moliera wizerunek prowincji w Hrabinie d’Escarbagnas, ale ta realistyczna żyła raczej gubi się w dalszym ciągu XVII-go i XVIIl-tym wieku, ustępując miejsca psycholegicznej abstrakcji, której dążeniem jest oczyścić wieczne elementy uczuć z przypadkowości zjawisk. Stąd, jak wspomniałem, akcja np. Manon Lescaut zawiązuje się na prowincji, toczy się w Paryżu, kończy w Ameryce, a mogłaby się tak samo rozgrywać na księżycu. Po-