Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/110

Ta strona została przepisana.
ZAKOŃCZENIE

Nigdy jeszcze księżna nie była
tak piękna; wyszła z kąpieli ubra-
na jak bogini, i, widząc Adolfa

234 Olimpia

ułożonego rozkosznie na stosach po-
duszek, rzekła:
— Jesteś bardzo piękny.
— A ty, Qlimpnjo!
— Kochasz mnie zawsze?
— Coraz lepiej...
— Ach, jedynie Francuzi umieją
kochać! wykrzyknęła księżna... Be-
dziesz mnie bardzo kochał dziś wie-
czór?
— Tak...
— Więc chodź!
I, pod wpływem drgnienia niena-
wiści i miłości, czyto że kardynał
Borborigano poruszył żywiej w jej
sercu pamięć męża, czy że czuła
w sobie większe skarby miłości do
rozwinięcia w jego oczach, pocisnęła

sprężynę i otworzyła ramiona Adol-

— Oto wszystko! wykrzyknął Lousteau, prot bowiem podarł resztę zawijając korektę; ale to wystarczy, aby dowieść że autor rokował nadzieje.
— Nie nie rozumiem, rzekł Kajcio Boirouge, pierwszy przerywając milczenie Sancerczyków. — Ani ja, rzekł pan Gravier zrozpaczony.
— A wszakże to romans napisany za Cesarstwa, rzekł Lousteau.