Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/113

Ta strona została przepisana.

prawdę wyższego, krępowały Dinę, która nie przyznawała sama przed sobą swej marności, mówiąc sobie: „Doktór wart może więcej od dziennikarza, ale mniej mi się podoba“. Następnie, myślała o obowiązkach jego rzemiosła i pytała czy kiedykolwiek kobieta mogłaby być czem innem niż materjałem w oczach tego lekarza, któremu, w ciągu dnia, tyle materjału przechodzi przez ręce! Pierwsze zdanie zapisane przez Bianchona w albumie, było owocem lekarskiego spostrzeżenia, które nadto spadało ołowiem na kobietę, aby Diny nie miało uderzyć. Wreszcie, Bianchon, któremu praktyka lekarska broniła dłuższych wakacyj, wyjeżdżał nazajutrz. Któraż kobieta, o ile jej nie sięgnie w serce mitologiczna strzała Kupidyna, może się namyślić tak prędko? Bianchon, objąwszy całokształt tych drobnych rzeczy które wydają wielkie katastrofy, oznajmił w czterech słowach Stefanowi osobliwy wyrok o pani de La Baudraye, który obudził w dziennikarzu najżywsze zdumienie. Gdy Paryżanie szeptali z sobą, podniosła się burza przeciw pani zamku między Sancerczykami, którzy nie zrozumieli nic z parafrazy ani z objaśnień Stefana. Dalekie od dopatrzenia się romansu, jaki wydobyli z tej lektury prokurator, podprefekt, prezydent, podprokurator Lebas, pan de La Baudraye i Dina, wszystkie kobiety, skupione dokoła stolika z herbatą, widziały tylko mistyfikację, i obwiniały Muzę z Sancerre iż umaczała w niej palce. Wszystkie gotowały się spędzić uroczy wieczór, wszystkie na darmo napięły swoje władze umysłowe. Nie tak nie wzburza mieszkańców prowincji, jak myśl iż mogą służyć za zabawkę Paryżanom.
Pani Piédefer opuściła stolik z herbatą, aby szepnąć córce: — Idż-że porozmawiać z paniami, bardzo są zgorszone twojem zachowaniem.
W ciągu tego wieczora, Lousteau nie mógł nie zauważyć oczywistej wyższości Diny nad elitą kobiet z Sancerre; była najlepiej ubrana, ruchy jej były pełne wdzięku, cera nabierała przy świetle rozkosznej białości; słowem, odcinała się na tym gobelinie starych twarzy, źle ubranych i niezręcznych młodych panien, niby królowa