Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/114

Ta strona została przepisana.

pośród swego dworu. Obrazy paryskie zacierały się, Lousteau wkładał się w życie prowincji; o ile zaś miał zbyt wiele wyobraźni aby oglądać bez wrażenia królewskie przepychy tego zamku, prześliczne rzeźby, starożytne ozdoby wnętrza, miał również zbyt wiele doświadczenia aby się nie poznać ma cenie umeblowania, zdobiącego ten klejnot Renesansu. Toteż, skoro Sancerczycy pożegnali się kolejno, odprowadzeni przez Dinę (mieli bowiem wszyscy przed sobą dobrą godzinę drogi), kiedy w salonie zostali tylko prokurator, pan Lebas, Kajetan i pan Gravier, którzy nocowali w zamku, dziennikarz odmienił już pogląd na Dinę. Myśl jego odbywała przeobrażenia, jakie pani de La Baudraye miała odwagę nakreślić mu za pierwszem spotkaniem.
— Och! jak oni będą sobie używać na nas przez drogę, wykrzyknęła pani zamku wracając do salonu, usadowiwszy w powozie prezydenta, prezydentową i panie Popinot-Chandier.
Reszta wieczoru spłynęła bardzo wesoło. W ścisłem kółku bawiono się doskonale, przypominając sobie kolejne miny Sancerczyków podczas komentarzy Stefana na temat opakowania korekty.
— Mój drogi, rzekł układając się do snu, Bianchon do Stefana (pomieszczono ich razem w ogromnym pokoju o dwóch łóżkach), będziesz szczęśliwym śmiertelnikiem wybranym przez tę kobietę, z domu Piédefer!
— Myślisz?
— Ech! to jasne: uchodzisz tu za człowieka który miał dużo przygód miłosnych w Paryżu; otóż dla kobiet jest w każdym don Juanie coś drażniącego, co je pociąga i budzi sympatję; czy to jest ambicja tryumfu nad wspomnieniami? czy zwracają się do jego doświadczenia, tak jak chory przepłaca sławnego lekarza? lub może pochlebia im obudzić zużyte serce?
— Zmysły i próżność odgrywają taką rolę w miłości, że wszystkie przypuszczenia mogą być prawdziwe, odparł Lousteau. Ale, jeżeli zostaję, to dla certyfikatu uświadomionej niewinności jaki dajesz Dinie. Ładna jest, nieprawdaż?