Strona:PL Balzac - Muza z Zaścianka.djvu/121

Ta strona została przepisana.

— Prędko do La Baudraye, krzyknął Lousteau do woźnicy, pani baronowa jest cierpiąca... Jedynie matka pani będzie wtajemniczona w mój podstęp, rzekł siadając z powrotem obok Diny.
— Pan nazywa tę nikczemność podstępem? rzekła pani de La Baudraye, powściągając kilka łez, które obeschły w ogniu obrażonej dumy.
Wtuliła się w kąt landary, skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc na Loarę, na pola, na wszystko z wyjątkiem Stefana. Dziennikarz przybrał wówczas ton pieszczotliwy i mówił aż do La Baudraye, gdzie Dina wymknęła się z karety starając się aby jej nikt nie spostrzegł. W pomieszaniu, rzuciła się na sofę aby się wypłakać.
— Jeżeli jestem dla pani przedmiotem wstrętu, nienawiści lub wzgardy, w takim razie jadę, rzekł Loustean który pobiegł za nią.
To mówiąc, wyga ukląkł u stóp Diny. Na tę scenę zjawiła się pani Piédefer, mówiąc do córki: — Co takiego? co tobie? co się dzieje?
— Niech pani prędko da córce inną suknię, szepnął bezczelny Paryżanin dewotce do ucha.
Słysząc wściekły galop kobyły Kajetana, pani de La Baudraye rzuciła się do swego pokoju, dokąd matka podążyła za nią.
— Niema nic w oberży, rzekł Kajcio do dziennikarza, który wyszedł na jego spotkanie.
— I nie było również nic w zamku, odparł Lousteau.
— Zadrwiliście sobie ze mnie, rzekł Kajetan oschłe.
— Na wielki kamień, odrzekł Lousteau. Pani de La Baudraye uważała za bardzo niewłaściwe, iż, mimo że nie proszony, pozwoliłeś sobie jej towarzyszyć. Wierz mi, młodzieńcze, nudzić kobietę to bardzo lichy sposób uwodzenia. Dina wywiodła pana w pole, zabawiłeś ja; to sukces, którego żaden z was nie zdobył od lat trzynastu, a zawdzięczasz go Bianchonowi: kuzyn pański jest autorem kawału z rękopisem!.. Cóż koń, wyliże się? spytał Lousteau żartobliwie, gdy Kajcio pytał sam siebie czy ma się obrazić.
— Koń!... powtórzył Kajetan.